Szkic
1.
Wielu moich znajomych nie dożyło tego wieku. Stąd niejako moim obowiązkiem jest pamiętać o nich. Tak się zresztą złożyło, że dokumentując swoją obecność, dokumentowałem także ich obecność. Przecież chcąc czy nie chcąc żyłem w jakiejś społeczności. Realizowałem siebie przecież nie w próżni.
Szlak Królewski w Warszawie, był chyba jedynym miejscem w Polsce nasyconym myślami wolnymi, niezależnymi, pełnym różnych napięć i niewytłumaczalnych zachowań. Z drugiej strony świat tzw. oficjalny, wypełniony chwilami przez jakąś niepojętą kłamliwość, która niby wszystko rozumie i wszystko wie...
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku wszyscy rozmawiali ze wszystkimi, nie było takich podziałów jakie są dzisiaj. Poza tym niosła nas młodość, wydawało się nam, że świat stoi przed nami otworem, gdzie zło jest złem a dobro dobrem.
2.
Teraz to, co udało mi się zdokumentować z tamtego okresu, wydaje w formie książek i publikuję w internecie. Myślę, że około tysiąca wierszy moich krąży już w sieci, a mam ich zapisanych na różnych kartkach, karteluszkach jeszcze parą tysięcy. Po prostu nam taki nawyk czy raczej taką przypadłość, że wszystko co mnie otacza chcę zamienić na słowo... Skąd ten nawyk zapisywania - może stąd, że na swej drodze spotkałem kilka wyjątkowych osób.
Początki. Tuż po maturze – chodząc do średniej średniej szkoły muzycznej na Świętojerskiej w Warszawie , miałem także prywatne lekcje u Ady Sary. Teraz niedawno znalazłem w internecie, że Ada Sari zmarła 1968 roku. Pamiętam, że jako chłopiec mieszkający w „Dziekance”, jeździłem autobusem przez most „Poniatowskiego” i tam przy rondzie ….. skręcałem w prawo - było tam dużo willi i w jednej z nich na piętrze odbywały się te moje lekcje z wokalistyki. Jak wyglądały te lekcje, oczywiście dużo było śpiewu, począwszy od gam a skończywszy na jakimś drobnym utworze, ze śpiewnika (ten śpiewnik możliwe, że mam go gdzieś u siebie)
Jednak z tej mojej obecnej perspektywy chyba najważniejszą częścią lekcji była rozmowa nie tylko o muzyce a rozmowa o mojej głowie, tak, tak, o mojej głowie. Ada Sari w prosty sposób mówiła o tym wszystkim, że najważniejsza jest głowa, a tym konkretnym przypadku – moja głowa. Bym zawsze pamiętał, że mam głowę i żebym dbał o nią – bo wszystko składa się z drobiazgów, ale te drobiazgi (w muzyce to np.interwały) złożone przez mądrą głowę mogą stać się dziełem sztuki...
Może dlatego mam napisanych wiele setek czterowierszy, tysiące wierszy i innych drobnych zapisów, które odnajduje w swoich archiwum.
3.
Inna rzeczywistość to sądy. Pamiętam, jak mego chorego Ojca – po wypadku samochodowym, z którego uszedł z życiem właściwie jakimś cudem – ciągle wzywano do Sądu, bo ciągle zakładano nam jakieś fikcyjne sprawy.
Pamiętam , jako młody chłopak za rękę prowadziłem Ojca do sądu, bo nie był zdolny samodzielnie iść, a pani sędzina bardzo pogodna, właściwie rozpromieniona wrzeszczała cyt. „ no co, oskarżony taki tłusty i nie ma 100 tyś zł by zapłacić. Ta sędzina potem została prezesem sądu miejscowego. Co więcej tuż przed swoją śmiercią stała się wielce nabożną osóbką i wydała nawet tom wierszy wielce nabożnych i wielce grafomańskich. Mam ten tom u siebie. „Krytyk”, który przygotowywał to do druku, był chyba obojętny co drukuje. Miał zlecenie i realizował je z tego co mu dostarczono.
Zresztą, my mamy wiedzieć tylko to, co w danej chwili władzy pasuje. Żałosne jest to towarzystwo - właściwie chamskie, sprytne i sprzedajne.
Mówi się, że żyjemy w świecie informacji, ale tak naprawdę żyjemy w świecie dezinformacji.
Nadal tworzone jest prawo które sprowadza nas do tego, że kłamstwo staje się prawdą, a jakiś niedorozwój umysłowy ogłasza się dawcą mądrości, dobroci a nawet miłosierdzia.
4.
Jestem daleki do wygłaszania jakiś ważnych sentencji, choćby z tego powodu, że niewiele wiem co się dzieje w naszej najbliższej okolicy nie mówiąc już co się tak naprawdę dzieje w świecie. Nie od dziś mówię, że nie zajmuję się polityką, to raczej polityka zajmuje się mną. Jedno mogę powiedzieć słuchając różnych tzw. liderów politycznych, że coraz większy procent tych z nich to tacy nakręcani idioci. Ta prawdziwa władza jest bowiem ukryta, schowana – co gorsza uważa , że będzie żyła wiecznie... Może dlatego tą swoją „wieczność” obstawia już zasiekami i drutami kolczastymi i jakimiś dziwnymi paragrafami np. o tzw. „mowie nienawiści”. Czyli mówiąc inaczej, oni z Polski prędzej zrobią jeden wielki obóz koncentracyjny, niż zrezygnują ze swoich chorych rojeń.
Ale wracajmy na Szlak Królewski w Warszawie. Nasz dom oddalony jest od niego pół godziny drogi pociągiem pospiesznym.
Obecnie, kiedy chcę być na szlaku, wsiadam w kolejkę i jestem na nim, a jak chcę być u siebie, to jestem w lesie – w parku przyrody pełnej dzikości.
ZBIÓR UTWORÓW RÓŻNYCH WIESŁAWA SOKOŁOWSKIEGO - KLIKNIJ!!!
Comments